Co to jest korpomowa?
Korpomowa to rodzaj Ponglishu, czyli zlepek angielskiego słownictwa i polskiej gramatyki, używany w międzynarodowych firmach zatrudniających setki pracowników z różnych krajów.
Samo słowo „korpomowa” nie kojarzy się jednak zbyt dobrze, gdyż może przywodzić na myśl nowomowę, czyli język totalitarnej propagandy. Z tego względu językoznawcy wolą termin profesjolekt, czyli język używany przez określoną grupę zawodową – w tym wypadku przez pracowników korporacji.
Istnienie profesjolektu to nic dziwnego – w końcu wszystkie grupy zawodowe posługują się słownictwem, które jest niezrozumiałe dla laików.
Kto sieje asapy, ten zbiera fakapy
Język korporacyjny jest nie tylko odzwierciedleniem obecności międzynarodowych firm na polskim rynku, ale też określonego stylu życia i pracy. Szybkie tempo, stres, brak snu, duże ciśnienie, robienie wszystkiego na wczoraj: oto oblicza korporacji, które znamy nie tylko z opowieści znajomych, ale też z mediów. Jeśli między brifem a dedlajnem jest mało czasu, nawet nie ma gdzie wcisnąć fidbaku (informacji zwrotnej) i może z tego powodu dojść do miskomunikacji (nieporozumienia). W rezultacie konieczny staje się krancztajm (crunch time), czyli czas wytężonej pracy całego zespołu, który usilnie stara się uniknąć fakapu.
Korpomowa: wygoda czy snobizm?
Dlaczego korpomowa tak szybko zdołała zdominować komunikację w niektórych branżach? Wszechobecność korpomowy wynika po części z częstych kontaktów z anglojęzycznymi współpracownikami. Jeśli kilka razy dziennie mówimy o riserczu, dizajnie czy targetach, łatwiej jest pozostać przy angielskich wyrażeniach, żeby w czasie calla czy meetingu z przełożonym lub klientem nie przejmować się tłumaczeniem naszych myśli na angielski. Jednym słowem, jest to sytuacja win-win!
Z drugiej strony korpomowa może uchodzić za rodzaj pustosłowia lub snobizmu językowego. Razić może zwłaszcza nadużywanie angielskich zwrotów w sytuacjach, gdy nie jest to konieczne. Dlaczego na przykład mówimy o taskach, brejkach czy skilach, skoro równie dobrze możemy rozmawiać o zadaniach, przerwach i umiejętnościach?
Tutaj dochodzimy do kolejnej funkcji korpomowy, której używa się nie tylko ze względów praktycznych, lecz także po to, by podkreślić własny profesjonalizm lub po prostu pochwalić się znajomością słów, które dla osób z zewnątrz brzmią jak tajemniczy żargon. Tak jak w każdej pracy, w korporacji ważne są pozory, a biegłość w posługiwaniu się korpomową – przynajmniej teoretycznie – świadczy o naszym stażu w firmie i o tym, czy mamy pojęcie o naszej pracy.
Czy da się uciec od korpomowy?
Nawet jeśli nie pałasz sympatią do językowej mody na korpożargon i nie masz zamiaru się nim posługiwać, na pewno warto jest znać kilka zwrotów, które zadomowiły się w polskich biurach. Czy wiesz na przykład, co oznaczają słowa esajnment, ołpenspejs i sforłardować? Chodzi o assignment, czyli zadanie, open space, czyli otwartą przestrzeń biurową oraz o czasownik to forward, czyli „przekierować mejla”.
Zwłaszcza ten ostatni przykład pokazuje, że angielskie zapożyczenia szybko podlegają asymilacji i zaczynają żyć własnym życiem. Tak jak w przypadku słowa brief, które po angielsku może funkcjonować i jako czasownik, i jako rzeczownik (brief to instrukcje dotyczące danego zadania, a zwrot to brief someone oznacza „przekazać komuś najważniejsze informacje na dany temat”). W polskiej korpomowie pojawił się za to czasownik brifować lub zbrifować. Inny kwiatek to czelendż i czelendżować, czyli polska wersja słowa challenge. W korporacji ważne jest to, by sprostać wszystkim czelendżom i w razie potrzeby sczelendżować współpracowników, zachęcając ich do poprawienia performensu (ang. performance, czyli wyniki lub osiągnięcia w pracy).
Osobną kategorią są wszelakie skróty i akronimy, które teoretycznie powinny ułatwiać komunikację, czasami jednak ją utrudniają. Zwrot FYI (for your information) jest na przykład często mylnie tłumaczony jako „dla Twojej informacji”. Sformułowanie to oznacza jednak „do wiadomości” i pojawia się przede wszystkim w sforłardowanych wiadomościach, które nie dotyczą Cię bezpośrednio.
Skróty często widnieją w mejlach, czasami jednak wkradają się do wypowiedzi ustnych i wtedy stają się szczególnie trudne do rozszyfrowania. Przykład to niewymawialne słowo kejpijaj, czyli KPI (key performance indicator) – wskaźnik świadczący o tym, jak w danym momencie dane przedsiębiorstwo radzi sobie na rynku. Nie można oczywiście zapomnieć o tym, że wszystko w korporacjach musi być załatwione na asapie, czyli natychmiast (od ang. ASAP, czyli as soon as possible).
Język podlega ciągłym zmianom i nawet jeśli IMHO (in my humble opinion, czyli moim skromnym zdaniem) ciągłe używanie korpomowy może być trochę too much, korpożargon stał się pewnego rodzaju must have w wielu przedsiębiorstwach. Nie załamuj więc rąk, tylko sczelendżuj swoją znajomość Business English z kursami Babbel!
Korpomowa wciągnęła cię na tyle, że masz ochotę na kolejny artykuł? Doskonale! Sprawdź, co dla Ciebie przygotowaliśmy: