Tekst promocyjny
Rozmowy kwalifikacyjne, rozmowy przy kawie, rozmowy w windzie, rozmowy w trakcie lunchu czy spotkania, rozmowy w pracy i po pracy. Niektóre z nich raz na jakiś czas wpływają na naszą karierę. Podobnie jest z tymi, które prowadzimy w drugim języku, o czym sobie, nie inaczej, teraz porozmawiamy.
GŁÓWNĄ MOTYWACJĄ BYŁA PRZEPROWADZKA
Piotr (Babbel): Cześć, jak masz na imię i czym się zajmujesz?
Joanna: Nazywam się Joanna Chwiłkowska, jestem fotografką, artystką wizualną oraz kierowniczką produkcji filmowej i telewizyjnej.
No to zacznijmy od początku, czyli motywacji. Jakich języków chciałaś się nauczyć? I co popychało Cię do nauki?
Zdecydowanie chciałam nauczyć się niemieckiego. A główną motywacją była moja przeprowadzka do Berlina z Warszawy. Zależało mi na tym, by jak najszybciej znaleźć pracę i zaaklimatyzować się na miejscu.
A w ilu językach jesteś w stanie się porozumiewać? Który okazał się najłatwiejszy, a który najtrudniejszy do opanowania?
Od dziecka uczyłam się angielskiego, tak więc mówię płynnie w tym języku. Niemiecki przyszedł mi z większą trudnością. W zeszłym roku zdałam certyfikat B2. Nie ukrywam, że w sytuacjach, kiedy mogę użyć angielskiego zamiast niemieckiego, wybieram ten pierwszy. Po prostu w nim czuje się pewniej.
A pamiętasz sytuacje, kiedy nie byłaś w stanie posiłkować się angielskim? Co wtedy czułaś? Czy tego typu sytuacje mobilizowały Cię do nauki? A może wręcz przeciwnie, wywoływały Twój bunt wobec niemieckiego?
Tak, pamiętam! Czułam wówczas wściekłość. Byłam zirytowana, ale także zmobilizowana, by po pracy znaleźć w sobie energię i otworzyć podręcznik do niemieckiego. Przygotowywałam sobie wtedy zdania, które na wypadek podobnej sytuacji, mogłabym wypowiedzieć. Tak, to były momenty typu love/hate.
Jak wygląda Twoja praca nad językami teraz?
Aktualnie staram się czytać niemiecką prasę i literaturę. Przeprowadzka do Berlina, a także mój partner, który jest Niemcem, motywują mnie, by nie odpuszczać.
Czy to oznacza, że rozmawiacie ze sobą wyłącznie po niemiecku? Dlaczego o to pytam? Bo w wypadku wielu międzynarodowych par angielski staje się naturalnym środkiem komunikacji.
Niestety z moim partnerem rozmawiamy w 90 procentach po angielsku. Kiedy się poznaliśmy, nie byłam w stanie wydusić z siebie zdania po niemiecku. Wówczas wszedł angielski i tak już został (śmiech). Za każdym razem, gdy staram się przejść na niemiecki, mój partner pierwszy powraca do angielskiego, co bywa irytujące. Ale już się przyzwyczaiłam, że to właśnie angielski jest naszym językiem.
ROZMAWIALIŚMY PO NIEMIECKU I DAŁAM RADĘ
Jesteś w stanie przywołać pierwszą rozmowę kwalifikacyjną w języku niemieckim?
Tak, rozmowa odbyła się przez telefon i muszę przyznać, że miałam problemy ze zrozumieniem wielu słów. Ale to nie tak, że towarzyszą mi wyłącznie złe wspomnienia z językiem niemieckim w kontekście pracy. Pamiętam, kiedy wykonałam zdjęcia, z których mój klient był bardzo zadowolony. Rozmawialiśmy wówczas po niemiecku i pomyślałam sobie, że dałam radę. Ze zdjęciami i z językiem! (śmiech)
A pamiętasz sytuację z pracy, w której brak znajomości języka wywołał nieporozumienie i napędził Ci kłopotów?
Niestety tak. Pracowałam pół roku w fotograficznej korporacji, gdzie mogłam rozmawiać wyłącznie w języku niemieckim. Z racji mojego akcentu, niektórzy klienci wyrażali opinie, że jestem niemiła albo co najmniej oschła.
O, proszę! Czy nawet teraz zdarza Ci się usłyszeć podobne uwagi pod adresem Twojego akcentu?
Teraz już nie spotykam się z podobnymi komentarzami, ale zdaję sobie sprawę, że mój akcent może wciąż wywoływać zdziwienie.
No dobra, zmieńmy temat i porozmawiajmy o miłych momentach. Pamiętasz sytuację, kiedy byłaś z siebie niezwykle dumna? I pomyślałaś sobie, że dałaś radę i to w języku niemieckim!
Nie pamiętam konkretnej sytuacji, ale pamiętam ulgę, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że mówię coraz płynniej. Zdecydowanie dodało mi to pewności siebie.
Czy w Twoich planach zawodowych jest jeszcze miejsce na naukę języków? Czy są one potrzebne, by wspiąć się jeszcze wyżej po szczeblach kariery zawodowej?
Cały czas korci mnie, żeby zrobić w Berlinie doktorat, ale przyznam szczerze, że nie wiem czy jestem w stanie nauczyć się niemieckiego na poziomie C2. Na pewno biorę to pod uwagę. Wówczas język znajdzie się w moich planach.
WSKAZÓWKA: NIE PRZEJMOWAĆ SIĘ BŁĘDAMI!
Zdarza Ci się popełniać wciąż jakiś błąd, którego nie potrafisz wyeliminować?
Myślę, że robię całą masę błędów, ale to mnie wcale nie zniechęca. W końcu najważniejsza jest komunikacja. I to, że w ogóle chcemy się komunikować. Wracając do błędów, nie mam nic przeciwko, jeśli ktoś mnie poprawia. O ile nie robi tego za często (śmiech).
To teraz trochę filozoficznie. Czy znajomość języków wpływa na to, w jaki sposób postrzegasz świat?
Wydaję mi się, że znajomość języków poszerzyła moje horyzonty. Jestem bardziej otwarta na ludzi i na inne kultury.
Gdybyś mogła wybrać jeszcze jeden język do Twojej „kolekcji”, to który byś w niej umieściła?
Mój dziadek pochodził z Francji. Dlatego bardzo chciałabym się nauczyć francuskiego.
Podjęłaś kiedykolwiek próbę?
Nie. Jeśli kiedykolwiek zdecyduje się na naukę francuskiego, to chciałabym wypróbować kurs w szkole. Taki intensywny. Może w połączeniu z aplikacją lub jakąś platformą do nauki. Ale to póki co bardzo odległa przyszłość.
Czy na podstawie Twojej historii jesteś w stanie przekazać jakąś wskazówkę osobom, które dopiero zaczynają naukę języków?
Nie przejmować się błędami i starać się mówić. Próbować! Nawet bez składu i ładu (śmiech).
Joanna ukończyła produkcję filmowo-telewizyjną w ramach Wydziału Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego na Uniwersytecie Śląskim. Ponadto ukończyła fotografię na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Od 2015 roku mieszka i pracuje w Berlinie.