Tabu językowe w dzisiejszych czasach wynika głównie z poprawności polityczno-kulturowej, a także uprzejmości i wzajemnego szacunku. Złamanie tego tabu to dowód na czyjąś arogancję lub niewiedzę.
Niegdyś to religia i magia leżały u podstaw tabu. A słowa miały tak potężną moc, że jego złamanie mogło pociągać za sobą tragiczne konsekwencje. Dlatego ludzie wymyślali przeróżne sposoby, jak nazwać pewne rzeczy i zjawiska, nie mówiąc o nich wprost. Tak powstawały eufemizmy, czyli ugrzecznione wersje słów i zwrotów, które były i są zakazane.
Warto jednak pamiętać, że często z uwagi na uprzejmość nie rozmawiamy na pewne tematy i nie wypowiadamy pewnych słów. To jednak nie oznacza, że tabu językowe jest zagadnieniem, na które należy spuścić zasłonę milczenia. Wręcz przeciwnie! Przed Wami kilka ciekawostek na jego temat.
Czym jest tabu?
Najpierw zastanówmy się nad samą etymologią słowa „tabu”. Wyraz przywędrował do nas z języków polinezyjskich, najprawdopodobniej tonga, a właściwie tapu. Jeśli chodzi o język angielski, słowo taboo po raz pierwszy pojawiło się w 1777 roku, w pamiętniku brytyjskiego podróżnika Jamesa Cooka, A Voyage To The Pacific Ocean:
Zgodnie z tą definicją „tabu” może być zarówno dobre, jak i złe. A jednak z czasem słowo nabrało prawie wyłącznie negatywnego znaczenia. Najogólniej rzecz biorąc, to coś „zakazanego”.
Najpowszechniejsze słowa tabu
Językowe tabu możemy pogrupować w następujący sposób:
Tabu religijne
Być może najstarsze tabu językowe. Samo pochodzenie słowa „tabu” jest stricte religijne — wyraz wywodzi się z wierzeń ludu Tonga. Myśląc bardziej przyziemnie, wiara w to, że wypowiedzenie jakiegoś słowa może pociągnąć za sobą określone konsekwencje, wymaga wierzenia w jakąś siłę, która te konsekwencje wyciąga.
Najpopularniejszym tabu jest zszarganie imienia jakiegoś boga lub bóstwa. Na przykład w judaizmie istnieją konkretne zasady odnośnie tego, kiedy i jak można pisać i wymawiać imię boga, w oparciu o dziesięć przykazań zawartych w biblii hebrajskiej. „Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno”. W zależności od wiary, zasada ta może być różnie interpretowana. Niektórzy pobożni żydzi unikają jedynie wymawiania imienia boga po hebrajsku. Inni zaś rozszerzają tę regułę, unikając nawet pisania wywodzącego się od języka germańskiego wyrazu God, skracając go do G-d. Podobne reguły obowiązują w chrześcijaństwie i islamie, a także w innych religiach, nie mających nic wspólnego z tradycją judeochrześcijańską.
Nawet jeśli nie jesteś osobą wierzącą, w Twoim słownictwie też mogą znajdować się religijne tabu. Na przykład ludzie często unikają „wzywania imienia Boga nadaremno”, zmieniając wymowę niektórych słów. Przykładowo zastępują jeden dźwięk drugim, tak jak w angielskim gosh! zamiast God!. Na stronie Atlas Obscura znajdziemy także informację o tym, jak słowo dagnabbit jest współczesną, zmodyfikowaną i ugładzoną wersją słowa goddamit. Wystarczy tylko zamienić kilka liter!
A z drugiej strony (dosłownie) określenia na szatana także przesiąknęły do naszego języka. Wierzy się bowiem, że przywoływanie jego imienia wprost może przynosić nieszczęście. Wyrazów takich jak fiend czy enemy (kolejno „diabeł” oraz „wróg”) nie stosuje się wprawdzie jedynie w odniesieniu do szatana, jednak w staro- i średnioangielskim używano ich, mówiąc o diable. To tak zwane noa-names, czyli zamienniki używane wtedy, gdy nie chcemy wypowiedzieć konkretnej nazwy.
Tabu związane z imionami
Kolejnym językowym tabu są słowa związane z imieniem jakiejś osoby. Na przykład w czasach Imperium Chińskiego, w okresie od III wieku p.n.e. aż do XX wieku n.e., istniała zasada, że zwykłym śmiertelnikom nie wolno było wymawiać ani zapisywać imion osób „wyżej usytuowanych”. Należeli do nich cesarz, przodkowie, lokalni urzędnicy i mędrcy. Nie wiadomo dokładnie, skąd wzięła się ta tradycja, ani nawet czy jej źródła są religijne, czy raczej kulturowe, jednak wywarła znaczący wpływ na życie zwykłych ludzi.
Mianowicie mieszkańcy Imperium nie tylko nie mogli używać konkretnych imion. Nie wolno im było również stosować chińskich symboli, które składały się na ich pisownię. Oznaczało to, że nawet pospolite wyrazy były tabu, jeśli na przykład ich czytanie pokrywało się z brzmieniem imienia cesarza. Takie tabu dało się obejść na przykład, używając symbolu o podobnym brzmieniu, lub pomijając kreskę przy pisaniu symbolu. Jeden z cesarzy zmienił nawet swoje imię z Bingyi (病已) na takie, które zawierało mniej powszechny symbol Xun (詢), by ułatwić poddanym pomijanie tabu związanego z jego imieniem.
Tabu imienne najczęściej występowały w Chinach oraz innych azjatyckich krajach, takich jak Japonia czy Wietnam. Jednak podobne zabiegi stosuje się także w innych częściach świata. Weźmy chociażby Harry’ego Pottera. Tabu nałożone na imię Voldemorta zaowocowało popularnymi zwrotami „Sam-Wiesz-Kto” oraz „Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać”.
Nawet w codziennej rozmowie zdarza nam się czasem pomijać imię osoby, o której rozmawiamy, tak jakby miało ją to w magiczny sposób przywołać. I chociaż ta obawa nie jest raczej związana z konkretnym przesądem, wiele osób wierzy, że z imionami wiąże się pewna moc.
Przerażające potwory
Kiedyś to były bestie! Dzikie zwierzęta dalej przerażają, ale szanse, że współczesny mieszczuch napotka je na swojej drodze, są o wiele mniejsze. Bowiem w przeszłości naprawdę obawiano się dzikiej zwierzyny. I to do tego stopnia, że ludzie nie wymawiali nazw niektórych gatunków.
Jednym z nich był niedźwiedź. Angielskie słowo bear pochodzi od pra-germańskiego bero, oznaczającego dosłownie „tego brązowego”. Wierzy się, że myśliwi bali się wypowiadać właściwej nazwy niedźwiedzi na głos i dlatego mówiąc o tych zwierzętach, używali określenia na kolor ich futra. Problem polega na tym, że teraz właściwie nie wiemy, jak nazywano niedźwiedzie pierwotnie.
W innych językach tabu związane z niedźwiedziami próbowano obejść, wybierając dla nich uroczo brzmiące nazwy. W językach słowiańskich jest to medved, czyli „zjadacz miodu”. W irlandzkim niedźwiedzia nazywa się czasem mathgamain, co oznacza „potulne cielę”. Litewski nie jest już tak subtelny ze swoim lācis (prawdopodobnie oryginalne znaczenie tego słowa to coś a la „tłuk, tłuczek” — „ktoś, kto tłucze”). Istnieje kilka innych zwierząt, których oryginalne nazwy uległy zmianie ze względu na strach, jaki przed nimi odczuwano. Na przykład Szwedzi zamiast nazywać wilka ulv, przyjęli nazwę varg („obcy”). Jednak to poczciwego misia bano się najbardziej, stąd wokół niego najwięcej tabu.
Seks, śmierć i inne rozrywki
Na koniec powróćmy do tabu, które obowiązuje po dziś dzień — temat seksu i śmierci. By uniknąć mówienia o nich wprost, korzystamy z eufemizmów, co jest prawdopodobnie najczęściej stosowaną taktyką pomijania tabu. Moglibyśmy napisać osobny artykuł na temat eufemizmów związanych z seksem („bestia o dwóch grzbietach” jako synonim kopulującej pary) i śmiercią („kopnąć w kalendarz”). Używamy tych wyrażeń, żeby nie wyjść na prostaków, nie zdając sobie sprawy, że niektóre z nich są pejoratywne i aroganckie.
To zadziwiające, jak trzeba się nagimnastykować, by uniknąć powiedzenia wprost, o co nam chodzi. Czy to ze względu na własne zahamowania, zakorzenione tradycje, normy społeczne, religię czy hierarchię władzy, wierzy się powszechnie, że język ma moc. I nie jest ważne, skąd ta moc się bierze. Jedno jest pewne — warto ważyć słowa.