Język angielski nieustannie się zmienia. I chociaż w szkole możemy usłyszeć, że pewne reguły są sztywne i należy je po prostu zapamiętać, to nie do końca prawda. Jeśli porównasz dzisiejszy angielski z językiem, jakimi mówiono kilka wieków, czy nawet dekad temu, z łatwością dostrzeżesz różnice. Niektóre ze zmian zachodzą stopniowo, niemal niezauważalnie. Inne ciężko przeoczyć. Co więcej, często budzą spore kontrowersje, na przykład wtedy, kiedy błąd zostaje uznany za normę językową. „To oburzające!” – zapewne niejeden językowy purysta byłby gotów wykrzyczeć te lub podobne słowa. My jesteśmy zdania, że to normalny proces, z którym mamy do czynienia od dawien dawna.
Aby zademonstrować, jak język angielski zmieniał się przez wieki, przytoczymy siedem błędów językowych, które są dziś mniej lub bardziej akceptowane. Niektóre z nich już od dawna uważa się za poprawne, niektóre są stosunkowo nowe. A jeszcze inne wciąż budzą ożywione dyskusje. To prawda, część poniższych przykładów może razić w kontekście formalnego języka, zwłaszcza pisanego. Ale warto pamiętać, że język jest z reguły bardziej elastyczny, niż nam się wydaje.
Norma językowa – definicja
Zanim wymienimy popularne błędy językowe w angielskim, które z czasem zostały częścią językowej normy, spróbujmy ją wcześniej zdefiniować. Otóż norma językowa opisuje wszytko to, co jest akceptowane w danym języku przez jego rodzimych użytkowników. Wyjątkiem są tutaj zasady dot. ortografii i interpunkcji, o kształcie których decydują językoznawcy. A zatem jeśli w krew wejdzie użytkownikom języka na przykład nowe znaczenie słowa, które dotychczas kojarzyło się z czymś innym, staje się ono częścią normy językowej.
7 błędów w języku angielskim, które dzisiaj są poprawne
1. Niedosłowne literally
Niektóre słowa z czasem mogą zmieniać swoje znaczenie. I niekiedy taki proces może wzbudzać sporo kontrowersji. Jako przykład wystarczy przytoczyć słowo literally. To przysłówek, który oznacza „dosłownie”. Jednak coraz częściej jest używany, by podkreślić „niedosłowność” danej czynności czy zdarzenia. Weźmy na przykład takie zdanie: I’m literally dying right now! („Dosłownie umieram!”). Problem polega na tym, że literally użyte w takim kontekście przeczy oryginalnemu znaczeniu.
Ale na literally się nie kończy. Słowo terrific oznaczało niegdyś wyłącznie coś przerażającego, pochodząc od czasownika to terrify („przerażać”). Obecnie częściej usłyszymy terrific w kontekście, że ktoś lub coś jest wspaniałe, np. You look terrific! („Wyglądasz wspaniale!”). Z kolei awful, przymiotnik, który obecnie oznacza „okropny”, niegdyś był używany w pozytywnym znaczeniu: „pełny podziwu, respektu”. Innym popularnym przykładem jest nice, dziś „miły” a niegdyś (o osobie) „głupi”. Nie sposób przewidzieć, w którym kierunku będą się rozwijać konkretne słowa i ich znaczenie. Dzisiaj większość z nas jest już pogodzona z niedosłownym znaczeniem literally i tylko nieliczni obruszają się z powodu nowego znaczenia tego wyrazu.
2. Zbieżność znaków interpunkcyjnych
W języku pisanym obowiązuje ścisła reguła, że zdanie powinno być zakończone jednym znakiem przestankowym. Jednak na poziomie komunikacji nieformalnej często zdarza nam się widywać powtórzone wykrzykniki, znaki zapytania czy nawet przecinki. Wielokrotne wykrzykniki pojawiają się nawet w komunikacji biznesowej.
Być może wszystko zaczęło się od symbolu zwanego interrobang (?!). Jest to połączenie znaku zapytania i wykrzyknika, stworzone dla wzmocnienia zadanego pytania i podkreślające jego emocjonalny ładunek. Jednak interrobang nigdy nie został uwzględniony w ramach komputerowych klawiatur, dlatego najprostszym sposobem było odręczne zestawienie znaku zapytania z wykrzyknikiem. Potem sprawy potoczyły się już w błyskawicznym tempie. Zwłaszcza z nastaniem Internetu zaczęliśmy nadużywać i łączyć znaki interpunkcyjne, by dodać emocji pisemnym wypowiedziom. Każdy, kto regularnie korzysta z komunikatorów, zauważy różnicę pomiędzy Hello! a Hello!!! Nauczyciele mogą się oburzać, ale prawda jest taka, że wielokrotne znaki interpunkcyjne stanowią dziś naturalną część komunikacji i sposób na przekazanie emocji, tyle że na „piśmie”.
3. Rozdzielne bezokoliczniki (split infinitives)
Wielu lektorów języka angielskiego powtarza jak mantrę: „Tylko nie rozdzielajcie bezokoliczników”. Bezokolicznik to nieodmieniona forma czasownika, której używa się w angielskim w wielu konstrukcjach. Weźmy takie zdanie: I like to run („Lubię biegać”). To run jest tutaj bezokolicznikiem. Rozdzielenie bezokolicznika oznaczałoby wstawienie czegoś pomiędzy to a run, na przykład I like to not run (dosł. „Lubię nie biegać”) lub I like to regularly run (dosł. „Lubię regularnie biegać”). Jednak wiele osób twierdzi, że takie formy są niepoprawne i powinno się mówić wyłącznie I don’t like to run oraz I like to run regularly.
Choć ta zasada jest często powtarzana, równie często się ją ignoruje. W języku pisanym nie brakuje rozdzielnych bezokoliczników, a w mowie potocznej można je spotkać na każdym kroku. Za ojca tej reguły językowej uważa się Henry’ego Alforda, dziekana Canterbury. W XIX wieku spisał swoje refleksje na temat użycia języka angielskiego, wyrażając nieprzychylność wobec rozdzielnych bezokoliczników. Wkrótce jego opinię utrwalono jako obowiązującą regułę w innych publikacjach na temat gramatyki języka angielskiego. Dzisiaj natomiast rozdzielne bezokoliczniki pojawiają się w angielskim równie często—o ile nie częściej—niż te nierozdzielne.
4. Y’all
Zwolennicy poprawności językowej często patrzą z niechęcią na niektóre regionalizmy. Mocno krytykowany jest żargon używany na południu Stanów Zjednoczonych, na przykład słynne ain’t, łączące w sobie aren’t i isn’t. Pomimo kontrowersji y’all (=you all) używane w odniesieniu do grupy ludzi, powoli staje się normą we wszystkich stanach USA.
Być może y’all zawdzięcza swoją popularność temu, że wreszcie angielski, który dotąd był pozbawiony oddzielnego zaimka dla 2 osoby liczby mnogiej, wreszcie stworzył wyrażenie opisujące wyłącznie „wy”. Oczywiście you oznacza zarówno „ty”, jak i „wy”, ale brak oczywistego rozróżnienia bywa od czasu do czasu mylący.
Niegdyś w gramatyce języka angielskiego istniały dwa osobne zaimki dla drugiej osoby: jeden dla liczby pojedynczej a drugi dla mnogiej, odpowiednio thou i you. Z czasem ten drugi zaczął się odnosić do obydwu liczb, co budziło zgorszenie wśród siedemnastowiecznych gramatyków. Dlatego współczesne you w znaczeniu „ty” jest idealnym przykładem niegdysiejszego błędu gramatycznego, który już właściwie nim nie jest.
5. Przyimek na końcu zdania
Oto kolejna żelazna reguła gramatyczna w języku angielskim: „Nigdy nie stawiaj przyimka na końcu zdania”. Zgodnie z nią zamiast powiedzieć I need something to sit on („Muszę na czymś usiąść”), powinno się mówić I need something on which to sit (dosł. „Potrzebuję czegoś, na czym można usiąść”). Niektórzy uważają tylko ten drugi szyk zdania za poprawny.
Ale jeśli chodzi o regułę gramatyczną, nie jest ona znów aż tak ścisła. Zasadę spopularyzował w XVII wieku znany poeta John Dryden, żartując sobie ze swojego kolegi po fachu, Bena Johnsona. Została ona wówczas uwzględniona w rozmaitych podręcznikach do gramatyki. Jednak w XX wieku większość użytkowników języka angielskiego uznała zgodnie, że nie kryje się za nią żadna logika, której warto z przekonaniem bronić. Niemniej jednak niektórzy puryści przestrzegają jej do dzisiaj.
6. Strona bierna
Oto kolejny klasyk: „Nie używaj tyle strony biernej”. Strona bierna to konstrukcja językowa, w której—w odróżnieniu do strony czynnej—podmiot zdania występuje po orzeczeniu (czasowniku). Na przykład zdanie Mike hit the ball („Mike odbił piłkę”) w stronie biernej będzie brzmiało The ball was hit by Mike („Piłka została odbita przez Mike’a”). Jeśli podążasz za autorytetami pokroju Williama Strunka Jr. i E.B. White’a—autorów najbardziej poczytnego przewodnika po pisanym języku angielskim, Elements of Style—strony biernej należy prawie zawsze unikać.
I tak, to prawda, że w niektórych sytuacjach się nie sprawdza. Czasami za jej pomocą ukrywa się istotne szczegóły. Na przykład zdanie John was shot („John został postrzelony”) mówi nam znacznie mniej o tym, co się stało, niż Mike shot John („Mike postrzelił Johna”). Jednak w dzisiejszych czasach argument, że strona bierna zawsze rozmywa przekaz w języku pisanym, jest mocno nieaktualny. Strona bierna przydaje się w wielu sytuacjach, a czasem bywa konieczna dla precyzyjnego przekazu.
7. Pomijanie „u” w słowach takich, jak colour
Na koniec przyjrzyjmy się niezwykle istotnemu powodowi, dla którego w języku zachodzą zmiany, czyli „bo tego życzą sobie sami użytkownicy danego języka”. Na początku XIX wieku Noah Webster postanowił wzmocnić tożsamość narodową w USA, które były wówczas stosunkowo nowym państwem, reformując język angielski ówczesnych Amerykanów. Webster zaproponował szereg zmian. Niektóre z nich nigdy się nie przyjęły, ale wiele na zawsze weszły w użycie. Jedną z nich było usunięcie litery „u” ze słów takich jak armour („zbroja”) czy colour („kolor”). Webster zmienił również „s” na „z” w wyrazach authorise („upoważniać”) czy romanticise („koloryzować”) oraz zamienił kolejnością ostatnie dwie litery w słowach typu theatre („teatr”) czy centre („centrum”, „środek”).
Dlatego dziś poprawna pisownia tych i podobnych słów zależy od lokalizacji. Napisanie color w Wielkiej Brytanii od razu zdradzi obcokrajowca, podobnie jak pisownia colour w USA. Ale jedno należy przyznać Websterowi—potrafił samodzielnie przekonać do radykalnych zmian w pisowni całą masę ludzi. To nie lada wyczyn! Zwłaszcza, że podobne próby wpłynięcia na język często kończyły się fiaskiem. Tak jak choćby próba wprowadzenia przez Benjamina Franklina alfabetu fonetycznego. Za to przykład Webstera jasno pokazuje, że błędy językowe są często jedynie kwestią perspektywy. Dzisiejszy błąd jest jutrzejszym standardem języka angielskiego (o ile taki w ogóle istnieje).
Uwielbiasz naukę angielskiego? Jeśli tak, sprawdź koniecznie:
- Jak rozmawiać o pogodzie po angielsku?
- „Pieskie” idiomy w języku angielskim
- Angielskie zwroty, dzięki którym zabłyśniesz w towarzystwie